"Gladiator" Ferrary robi wrażenie wariacji "Życzenia śmierci", tylko przeniesionej na szosy. Po drogach grasuje tajemniczy morderca w czarnym wozie, który taranuje kierowców za jakiekolwiek przewinienie. Ofiarą pada brat głównego bohatera. Postanawia więc się zemścić. Tworzy superodporny wóz pełen gadżetów, a następnie krąży ulicami miasta łapiąc piratów drogowych. Staje się lokalnym bohaterem choć policja i media mają nieco inne zdanie.
Ferrara dziś raczej umywa ręce od udziału w tej telewizyjnej produkcji, mówiąc że to tylko błahostka nakręcona między prawdziwymi filmami. Faktem jest jednak, że całkiem niezła. Na uwagę zasługuje choćby to jak bardzo fetyszyzuje się tu samochody. Oglądanie tego aż przywołuje na myśl "Kraksę" Ballarda. Do tego mamy do czynienia z całą masą wypadków drogowych, sytuacji z którymi można się spotkać na zatłoczonych ulicach itd. Ogląda się to jak youtubowy mix stłuczek, ale z fabułą i pomysłem. Ja tam nie narzekam, zwłaszcza, że dodatkowo w obsadzie pojawia się Nancy Allen. Jako dzieciak szalałem za nią i miło zobaczyć jej rolę tuż przed kultowym "Robocopem".
Nie mam pojęcia szczerze mówiąc. Obejrzałem go prosto ze starej kasety VHS kupionej na allegro jakiś czas temu.