Obejrzałem w końcu film. Ogólnie muszę powiedzieć że nie był do końca w moim guście, ponieważ lubię Tarantino i lubię sztuki walki / filmy akcji / filmy o kung fu, ale chyba nie do końca lubię połączenie Tarantino i Sztuk walki :)
Ale dobra widać od początku tej pierwszej części filmu że to ma być takie kiczowate, już od pierwszych scen kiedy podczas walki Czarnej Mamby z (tą murzynką, nie pamiętam pseudonimu) są te śmieszne dźwięki ze starych filmów kung fu lub z anime.
Ale ta końcowa scena kiedy Bill dostaje ten śmiertelny cios, po czym rozmawiają, po czym robi te 5 kroków i tak koślawie upada, była tak beznadziejna że byłem zażenowany...
Na prawdę trochę zawiodłem się że Quentin zrobił taką scenę.. Moja ocena po tym spadła z 7 na 6. A co wy myślicie o tej scenie? Czy też rzuciła wam się w oczy, czy może uważacie że jest dobra?

Pozdrawiam