Zalatuje tandetą na kilometr. Jakieś śmieszne style walki, wydostanie się z trumny przez dziurę wielkości pięści (ziemia magicznie wyparowała?). Film to dno.
Otóż szanowny panie, śmiem zuchwale stwierdzić, iż prawdopodobnie się szanownemu film z dokumentem poje.ały.
Dokładnie.
Kolego Kozoglowy ten film to ma być po części tandeta, właśnie tacy ludzie co nawet nie sprawdzą jaki to gatunek i jakie filmy kręci Tarantino to hejtują Kill Billa..
Ale ja nic sprawdzać nie muszę, jak zapowiem, że nakręce gówno i rzeczywiście gówno mi z tego wyjdzie to nie znaczy, że jestem geniuszem.
Wreszcie jakiś głos rozsądku! W pełni popieram! A ten guru - mistrz był tak kuriozalny, że dziadek z Karate Kid był 10 razy bardziej przekonujący!
Bo to jest pastisz, a wręcz nawet parodia kina dalekowschodniego, japońskiego i filmów Kung-Fu.
Autor tematu ma w ulubionych wiekopomne dziela, takie jak Ludzka stonoga, VHS i inny szajs tego pokroju, wiec jego zdanie tak jakby jest warte tyle co nic.