Można lubić Tarantino albo go nie cierpieć ale na pewno nie można przejść obok jego perełek i twórczości obojętnie a seria Kill Bill jest właśnie taką perełką. Oglądam te filmy wielokrotnie i za każdym razem z zapartym tchem, pasuje mi muzyka, dialogi, pasują postacie i dialogi. Jest błyskotliwa fabuła i wartka akcja. Tarantino ma swój odjechany, krwisty rzeknę styl czasem mocno kontrowersyjny ale za to go właśnie cenię!!!
Zapewniam cie, ze można przejść obok jego twórczości obojętnie. Ani mnie ona kręci, ani jakoś szczególnie razi. Do obejrzenia i zapomnienia.
Tarantino mógłby się uczyć od Ritchiego jak się takie filmy robi.
Nie wiem co oznacza "takie filmy". Dla mnie Tarantino tworzy swój własny styl filmów i nie porównałabym go do nikogo oprócz Rodrigueza. Ritchie nie ma zbyt bogatej twórczości a znam go jedynie z filmu o Sherlocku Holmsie. Jak dla mnie to inna wizja filmu
Adenirka, mialem podobnie np w kwestii Kill billa, obejrzalem go po raz drugi, warsztatowe mentorstwo i naprawde jeden z bardziej 'maginczych' filmow QT. Stwierdzam ze czasem pewne filmy oglada sie za wczesnie, na te wlasciwe musi nadejsc wlasciwy czas! :)
Priap, może i to prawda, że do pewnych filmów trzeba dorosnąć... a z drugiej strony jak obejrzy je kolejny raz to się dostrzega sedno i coś czego wcześniej nie widziało. Wpada się w zachwyt nad pewnymi elementami i się przekonuje do danego filmu jeszcze bardziej. Tak miałam z wieloma filmami i np. z filmem Misja R. Joffe