facet spokojny i stateczny jest pomijany, ewentualnie można go wykorzystać jako czasową
przechowalnię (bo jak głosi modna u nas piosenka "Mój piękny panie ja go nie kocham, taka jest
prawda (…) Ale dziewczyna przez świat nie może iść całkiem sama) i taksówkę do faceta
właściwego, typowego cwaniaczka. Powinni jeszcze dokręcić naprawdę finalną scenę opatrzoną
tytułem "rok później" w której olany amant przyjeżdża w rocznicę rozstania w tamto miejsce, a zza
wydmy wyłania nam się wracająca Marlenka z dzieckiem pana legionisty na ręku i śliwką pod
okiem.
w tym filmie Marlene zagrała według mnie siebie, pokazała swoją ponętną pogardę ludzmi. niedawno oglądałam film z polskimi napisami co bardziej mi to uswiadomiło, Kiedys w kinie, to aktor był centrum , a nie reżyser, bo teraz, to wszyscy są marionetkami
właśnie czytam biografie dietrich, i wtedy reżyser był tak samo w centrum jak teraz. nie widze powiązania?
Drobne cwaniaczki też potrzebują pocieszenia i filmów, gdzie wychodzą na swoje. Bo w prawdziwym życiu to niestety przegrywają z tymi statecznymi frajerami. A że film to magia, to o co chodzi?
Zastanów się nad tym co napisałeś, to było poniżej pasa. Nie prowadźmy dyskusji na takim poziomie.
Oj, prozaiczny jesteś. Oczywiście, że podskórnie wiadomo, jak kończą delikatne panienki na wydmach Sahary. Ale romantycy brytyjscy pisali słusznie o czasowym zawieszeniu niedowierzania na użytek sztuki, i tutaj mamy do czynienia właśnie z czymś takim. Na pięć minut można uwierzyć, że została córką Beduina.