Jeżeli film przedstawia prawdziwą psychikę sprawcy, to dla mnie była to osoba świadoma tego, co robi. Na każdym etapie swojego życia napotykał wyjątkową tolerancję. Tak ze strony rodziców, jak i tej Helen, okolicznych mieszkańców itd. Każdy wiedział, że jest to niebezpieczny człowiek i nie zrobił nic, żeby zapobiec tragedii. Wręcz przeciwnie.
To był ten sam typ dziecka co Kevin z filmu musimy porozmawiać o Kevinie, też od małego próbował wyrządzać matce ból, a tym samym oddalał się od niej, jakimś tam wsparciem był jego ojciec, który też z czasem miał już dość jego występków. Wątek z tą Helen, wydaje się niewiarygodny, ale nie takie rzeczy już były. Poza tym ten film nie jest tylko o gościu, który zmarnował sobie życie, ale też o prawie posiadania broni palnej w Australii w latach 80 i 90, a nawet wcześniej. Jeśli każdy miał dostęp do tego od ręki, za gotówkę, bez zezwolenia i rejestracji broni, to prędzej czy później musiało dojść do takiej masakry, zwłaszcza że ten Nitram "Martin Bryant" zobaczył coś podobnego w wiadomościach na ekranie telewizora. On był tylko nasladowcą i widocznie czuł się bezkarny. Niestety takich ludzi było i jest wiecej, trzeba ich izolować od społeczeństwa.
Właśnie najbardziej mnie zdziwiło to że rodzice zamiast oddac go do psychiatryka, nic z nim nie robili, mimo iż sprawiał wrażenie osoby która w każdym momencie rozmowy może zrobić krzywdę. On co prawda brak rente ale nie wiem na co? Wgl wiadomo co mu dolegało?
Jego IQ wynosiło 66 co kwalifikowało się jako upośledzenie umysłowe. Był opóźniony przez co jego matka miała nad nim opiekę.
Nie bo nie kwalifikował się na leczenie w zakładzie. Takich ludzi mijasz normalnie na ulicy, gdy są poprawnie leczeni czyli terapia i farmakologia to mogą funkcjonować w społeczeństwie. Nie był też ubezwłasnowolniony dlatego nie było przeciwskazań by dostał i sam dysponował spadkiem po Helen.