Właśnie tak, ten film robi z widza głupka. Bo jak inaczej powiedzieć o ciągłym powtarzaniu tego samego, właściwie tymi samymi słowami i niemal scenami? Oglądałem filmy dłuższe od tego, ale one miały prawo być długie, mówiły wiele i paradoksalnie, czas przed ekranem zlatywał tak, jakby oglądało się krótki serial. Scenariusz tego filmu jest na max godzinę, tyle by też trwał, gdyby reżyser nie powtarzał w kółko tego samego (wątek materialnego wykorzystywania swojego faceta, sama scena to mało, słowa nudnego bohatera tylko męczą bo właściwie wprost mówi widzowi "patrzcie, ten rachunek leżał". "hej, może tego nie zauważyliście, ale rachunek leżał", "pamiętacie, tam leżał rachunek?" Tak się właśnie czułem). Przyznam, do końca nie wytrwałem w kinie, po przedawkowanych scenach rzygania wolałem wrócić do domu, by nie mieć poczucia marnowanego czasu. I nie, nie chodzi o to, że to było obrzydliwe (choć było), ale to nie była przyczyna, bo na mnie takie widoki nie działają. Chodzi o to, że były to kolejne sceny, które robiły z widza głupka "patrzcie, może nie zauważyliście, ale oni rzygają, spokojnie pokażę jeszcze raz..i raz.. i raz... o , i jeszcze raz!". Ten film jest płytki, a w przekazie przerysowany i bardzo oczywisty.

Tak, oczywisty, dlatego bawi mnie atakowanie osób, które wystawiły niskie oceny, przez ludzi, którzy wystawili 9, argumentując "to nie film o superbohaterach", "tu trzeba myśleć", "idź oglądać fantasy",, "tu trzeba odkryć przekaz". "za głupiś na ten film".. Serio? Tu był jakiś ekhem "ukryty" przekaz? Bo to, że jest to krytyka materializmu i naśmiewanie się z niezaradności ludzi, którzy mając pieniądze nie muszą w życiu wiele robić, a kosztem ich wygodnego życia jest nieumiejętność odnalezienia się w trudnych sytuacjach, w których "szaraki" radzą sobie, bo nie mając pieniędzy, muszą w życiu robić więcej i spotykają przy tym wiele problemów? Wątki współczesnych social mediowców? Krytyka podejścia "mnie się wszystko należy, przecież to oczywiste", wykorzystywanie wyglądu, celem manipulacji? Coś pominąłem? Co tam jeszcze było "ukrye"? Bo to co wyżej wymieniłem było tak wałkowane, "podawane na talerzu", w przerysowany sposób, tak by nawet ktoś kto przyśnie w trakcie seansu tego nie przeoczył?

Te argumenty o złej interpretacji, albo płytkiej ocenie filmu, to można używać wobec kogoś, kto napisałby, że "Podziemny Krąg "to głupi film o facetach, którzy biorą udział w walkach ulicznych, albo stwierdzenie, że "zagubiona autostrada" nie ma żadnego sensu.

Ten film nie był ani śmieszny (a szkoda, bo w tym aspekcie karykaturalni bohaterowie mieli potencjał, a niestety - byli po prostu nudni a karykatura służyła tylko podkreśleniu ich głupoty), ani ciekawy - banalny scenariusz na godzinę, rozciągnięty przez niemal te same sceny, ani odkrywczy - naśmiewanie się z tego, z czego stara się naśmiewać ten film, było wałkowane już wiele razy. Charyzma bohaterów, a raczej jej brak - na poziomie ukrytej prawdy. Tutaj nawet Woody zawiódł. Nikt nie popisał się tu grą aktorską. 3/10 to sprawiedliwa ocena.